Buba, czarny kot
Zimno, pada śnieg. Ja niosę parujący ryż zmieszany z mięsem i witaminami. Godzina jest jedna. Jak się nie spotkamy, jedzenie pochłaniają ptaki. Właśnie wróciłam z karmienia kotów podwórkowych. To jedyny czas, kiedy nie myślę o swoich problemach, myślę o tych kotach. Zmarzniętych buraskach, którym średnio przyszło żyć 4 lata w warunkach podwórkowych. Na chwilę zapomniałam o wszystkim, na 10 najdłuższych minut moja głowa odbiegła od tej najgorszej nowiny.
Buba
Czarny kot jak każdy, a jednak inny. Przemierzył ze mną tysiące kilometrów wzdłuż i wszerz Polski. Wynajęłyśmy razem 27 mieszkań, by w końcu zamieszkać w swoim. 13 lat życia z psami, kotami dziwnymi ludźmi. 13 lat oblizywania moich łez, mruczenia na brzuchu, gdy było mi źle. Przeżyła nie jedną imprezę, doświadczyła każdej minuty mojego dorosłego życia. Czy wystarczająco dużo dałam jej w zamian?
Miałam nadzieję, że obie dożyjemy dnia, w którym kupię dom, z dala od hałasu, ludzi a Bubcia będzie mogła wylegiwać się w słońcu przed domem.
Rak
Czasem łagodny, czasem mściwy. Wybija bez litości. Nie pyta nikogo o zdanie. Dzień dobry, czy jest Pani gotowa na umieranie?
Badanie krwi:
Jest dobrze Czas start. Oby te mijające dni były dla nas najłaskawsze.
Rentgen: wydawał się okej, ale pojawił się kolejny guz.
Serce: bije jak szalone. Jej i moje.
Dziś dzień cięcia. Odseparowane leżymy w pokojach. Każdy z nas czuje się niekomfortowo. Czekamy na godzinę zero.
Edit: Buba odeszła, 8 marca 2020 roku, nasze serca pełne łez i smutku